Sprawa psa Fijo odbiła się dużym echem nie tylko w Polsce, ale również w Europie. Zwierzę odniosło poważne obrażenia kręgosłupa oraz żuchwy. Oskarżonemu Bartoszowi D. zarzuca się pobicie czworonożnego przyjaciela, jednak on nie przyznaje się do winy, twierdząc, że był to po prostu nieszczęśliwy wypadek, w którym wskutek przewrócenia się na psa został on zraniony.

 Na ostatnim procesie sądowym w tej sprawie (19 marca), dzięki zaproszeniu sędziego, pojawiła się klasa 1A z wychowawczynią Lilią Szczepaniak .Liczne obrażenia psa wymagały długiej i kosztownej opieki medycznej, którą można było pokryć dzięki darowiznom wpłacanym na akcję Fundacji Judyta. Zarówno prokuratura, Fundacja jak i  społeczeństwo domagały się surowej kary dla oskarżonego. Zaproponowano trzy lata więzienia, dziesięć lat zakazu posiadania zwierząt oraz pokrycie kosztów leczenia psa wynoszących ponad 30 tysięcy  złotych.

 Ostatecznie Bartosz D. został skazany na 1,5 roku pozbawienia wolności, otrzymał zakaz posiadania zwierząt na 10 lat oraz musi zapłacić trzy tysięcy złotych nawiązki. Ponadto zobowiązany jest do przkazania 25 tysięcy fundacji, co ma częściowo pokryć koszty leczenia.